Można śmiało powiedzieć, że w kontaktach obu starszych mastifek, czyli Poli i Tiny zagościła rutyna. Codziennie ma miejsce ten sam przewidywalny rytuał, który niezmiennie rozpoczyna się od wspólnego biegania w kółko. Zwykle na przedzie Tina jako ta bardziej zwinna i szybsza.
Czasem zdarza się, że to Pola daje sygnał do zabawy.
Potem następuje coś co na pierwszy rzut oka przypomina konfrontację i choć czasem wygląda naprawdę groźnie, jest tylko nieustającą grą pozorów.
Trochę przepychanek i szarpania za ucho. W konkurencji podgryzania zdecydowanie wygrywa Tina, czego oznaką są liczne ślady szczególnie dobrze widoczne na głowie Poli na zdjęciu poniżej.
Potem bywa różnie, chociaż chyba częściej Tina przewraca Polę, która poddaje się temu dobrowolnie. Nie ma co do tego nawet najmniejszych wątpliwości, ponieważ przewaga mocy i kilogramów jest nadal wyraźnie po stronie Poli.
Zwycięstwo Tiny jest więc tylko pozorne i za chwilę sytuacja odwróci się o 180o.
W tym przypadku jest to zwycięstwo prawdziwe
Krótki rozejm, no bo przecież trzeba trochę odpocząć.
I znowu trochę biegania... Chociaż czasem widać, że entuzjazm Poli jest nieco mniejszy.
Wzrok Tiny mówi sam za siebie. Zabawę czas zacząć
Za chwilę sytuacja się powtórzy. Tina znów przewróci Polę, potem na odwrót, Pola przewróci Tinę. Tak długo ... aż im się znudzi albo też zmęczą się lub też na horyzoncie pojawi się Georgiana. Wtedy Tina natychmiast porzuca dotychczasową towarzyszkę i zabawa w tarmoszenie i przewracanie zaczyna się od nowa. Tym razem jednak niekwestionowana przewaga jest po stronie Tiny. Przynajmniej na razie...