Jak ten czas leci... Tekla skończyła 3 lata
W pogoni za zającem. Na szczęście bezskutecznej.
W tym roku pod koniec marca Tekla skończyła 3 lata. Niewiarygodne jak szybko leci czas...
MłChPl, ChPl DREAMER TEQUILLA Wielkopolski Bernardyn, czyli po prostu Tekla
Przedstawiam Teklę, moją pierwszą bernardynkę z udokumentowanym pochodzeniem.Nie będę pisać jakie tytuły, gdzie i kiedy zdobyła, bo to śmiertelnie nudne. Ponieważ jednak zauważyłam, że wszyscy tak robią na swoich stronach, postanowiłam też o tym wspomnieć. Jest więc faktem, że Tekla „zaliczyła” wymaganą liczbę zwycięstw i ku naszej niewątpliwej uciesze, została podwójnym championem. Jej „społeczny awans” traktujemy oczywiście z przymrużeniem oka.
To moja ulubiona fotografia. Tekla 2 lata.
Jak to się stało, że zdecydowaliśmy się ją wystawiać, tego tak naprawdę nie wiem… Chyba z nudów, bo właśnie przeprowadziliśmy się na wieś… Nigdy dotąd nawet o tym nie pomyśleliśmy. Nawet jakiś czas temu wyśmiałam kolegę, który zaczął oddawać się temu zajęciu… Oczywiście nie omieszkał wypomnieć mi tego jakiś czas poźniej.
Przywieźliśmy Teklę w pierwszej połowie listopada 2011 r. Aż nie chce się wierzyć, że od tamtego czasu upłynęło już niemal 1,5 roku… Towarzyszyli nam znajomi, których pies omal nie zginął, gdy nieopatrznie wtargnął na obcy teren. Na szczęście Magda, do której przyjechaliśmy, sprawnie zaprowadziła porządek.
Rodzice Tekli: XTARLIGHT Bernegarden oraz ZITA Olbrzym z Galicji. Zdjęcia dzięki uprzejmości Magdy.
Tekla miała już ponad 7,5 miesiąca… Była więc prawie dorosła…, a przynajmniej tak się zachowywała… Nie było w niej radości szczeniaka… Może to przeprowadzka i zmiana warunków spowodowała, że tak szybko wydoroślała? W każdym razie my też mieliśmy przeżycia, ponieważ Tekla wbiegła na piętro, ale już zejść nie umiała… Trochę podobnie jak kot, który wdrapie się na drzewo, a później bez straży pożarnej się nie obejdzie… Wytrzymaliśmy chyba dobę… Przeczytałam wszystko, co można było znaleźć w Internecie… Tekla dostała ksywkę „Porażka”… Pozostałe psy tylko patrzyły lub śmigały po schodach… Wszyscy mówili lub pisali „tylko nic na siłę, tylko jej nie znoście po schodach”. A my byliśmy już doprowadzeni do rozpaczy, nie tylko zabrudzonymi dywanami, ale przede wszystkim tym, że pies był coraz bardziej zestresowany… Chciał zejść, ale bał się tej przepaści… Swoją drogą nie dziwię mu się, bo próbowałam mu pokazać, jak to się robi na czterech łapach… Finał był prawie tragiczny… Więc… Chwyciliśmy 50-kilogramowego psa pod pachę i po prostu znieśliśmy… I to było to… Pies wbiegł z powrotem… i zbiegł na dół… Ksywka jednak pozostała… Chociaż teraz, gdy chcemy jej dokuczyć wołamy na nią „championka”…
Mimo początkowych trudności Tekla szybko zaadaptowała się w nowym domu. Pozostałe psy, czyli Aga, Zula i Bartek przyjęły ją przyjaźnie.
Niemal od razu zaczęły się też wspólne zabawy. Mimo późnej jesieni pogoda sprzyjała.
Pod koniec listopada przyszła śnieżna zima. I nagle zielony świat wokół nas pokrył się wszechobecną bielą… Niestety… Tylko psy były w swoim żywiole.