Stado nadal w zgodnej komitywie . Z wyjątkiem Bartka, który już funkconuje raczej na obrzeżach stadnej rzeczywistości. Niestety. Czas płynie nieubłaganie i nasz jedyny samiec mocno opadł z sił.
Po 2-godzinnym leżakowaniu, związanym ze śniadaniem, każdorazowo następuje potem eksplozja temperamentu.
Wszystkie zdjęcia, z wyjątkiem tytułowego, powiększają się po kliknięciu.
Tina obgryza spokojnie swój patyk bez świadomości międzyrasowego spisku,który zawiązał się za jej plecami. Jednak nie z nią takie numery!
Bez większych problemów daje sobie radę z połączonymi siłami międzyrasowymi.
A skoro tak, to przynajmniej na razie stracił na znaczeniu i można go porzucić.
Georgiana czuje respekt jedynie przed Bartkiem, ale na wszelki wypadek woli z bezpiecznej odległości obserwować poczynania stada.
Skończyło się jak zawsze, czyli na łopatkach.
Gdy zasoby potulności zostają wyczerpane, przychodzi pora na rewanż i pokazanie zębów. Wtedy odsłania się rogata dusza naszej najmłodszej mastifki.
Tina nadal pozostaje dobrą towarzyszką zabaw.
Odkąd jednak Georgiana przestała być szczeniaczkiem, znacznie rozszerył się krąg jej potencjalnych towarzyszek zabaw. Najpierw Pola okazała się świetnym kompanem w gonitwach, zwłaszcza że niemal nigdy nie potrafiła małej dogonić, a teraz jeszcze przyłączyła się Zula.
Tylko Bartek pozostaje nadal niereformowalny.