Czasem (a może raczej często?) przypisujemy naszym czteronogim przyjaciołom ludzkie cechy... To zapewne nieracjonalne, ale jakże przyjemne.
Można powiedzieć, że nasze stado ze względu na jego liczebność to już mała społeczność. Społeczność, która na szczęście żyje w przykładnej zgodzie, chociaż między jej członkami rysują się wyraźne sympatie i antypatie. Widać to najlepiej podczas zabaw, które niemal zawsze odbywają się w dwójkach, niezmiennych pod względem składu.
Zula i Bartek tworzą najstarszą parę, nie tylko pod względem wieku, ale także stażu w naszym domu. Oba psy zostały adoptowane ponad 4 lata temu. Może właśnie to je połączyło? Niestety czas płynie i obecnie Bartek jest już cieniem dawnego samca.
Zula i Bartek zaakceptowały Teklę, która przyjechała do nas w wieku 7,5 miesiąca (2010 r.). Mamy bardzo dużo zdjęć z ich wspólnych zabaw, ale prawie zawsze Tekla była tą trzecią.
Sytuacja zmieniła się, gdy zamieszkała z nami malutka Pola. W Tekli z dnia na dzień obudziły się matczyne uczucia. Przez kilkanaście miesięcy łączyła je mocna więź, która skutkowała tym, że Tekla pozwalała małej na wszystko.
Ale w końcu Pola dorosła... i przerosła Teklę. I chyba poniższa sytuacja jest taką granicą, od której stosunki zasadniczo się zmieniły (grudzień 2012 r.). Wtedy po raz pierwszy Tekla wystąpiła zbrojnie przeciwko mastifce
Tekla darzyła Polę wyjątkową "miłością". Coś z tego sentymentu do maluchów odezwało się w bernardynce, gdy w grudniu 2013 r. dołączyła do nas Tina. Mała zdobyła jej przychylność, ale wzajemne stosunki dość szybko uległy wyraźnemu ochłodzeniu i to zanim jeszcze Tina dorosła. Uporczywe starania mastifki w kierunku zdobycia przyjaźni zostały więc uwieńczone jedynie przejściowym, kilkutygodniowym sukcesem, udokumentowanym m.in. na zdjęciu poniżej. Obecnie bernardynka nie życzy sobie bliższych kontaktów i można powiedzieć, że jedynie toleruje Tinę I jak dotąd pozostaje największą indywidualistką w naszym stadzie.
Drugą stałą parę tworzy Pola i Tina. Dziewczyny "zakumplowały się" od pierwszych dni pobytu Tiny w naszym domu. Pola jednak nigdy nie matkowała Tinie w taki sposób jak miało to miejsce w przypadku Tekli. Raczej traktowała ją jako niezupełnie równorzędną partnerkę do zabaw.
W maju dołączyła do nas Georgiana. Tina i Georgia mają zupełnie inne charaktery. Tina przez wiele miesięcy działała metodycznie, próbując stopniowo zaprzyjaźnić się z każdym członkiem stada na zasadzie równości, co wcale nie wykluczało szalonych pomysłów od czasu do czasu. A Georgiana działała zupełnie na oślep, traktując każdego psa jako potencjalny obiekt do zabawy, polegającej głównie na podgryzaniu, wieszaniu się i skakaniu, oczywiście na jej warunkach. Do tej pory kolejne szczeniaki, które przywoziłam do domu, były integrowane z dorosłymi psami od samego początku. W przypadku Georgiany to było jednak niemożliwe, ponieważ powarkiwania innych psów zupełnie nie robiły na niej wrażenia. Okresowo nieco "matkowała" jej Tekla, ale teraz, mimo że mała nie ma jeszcze 6 miesięcy, nie jest zbyt chętna do takich kontaktów jak poniżej.
Za to Tina wyrywała się do wspólnej zabawy od pierwszej chwili. Widać było, że mała przypadła jej do gustu. Może z racji najbardziej zbliżonego wieku? Dzieli je tylko 6 miesięcy. A może z powodu podobnie żywiołowego temperamentu?
Tina i Georgiana nadal stanowią dobrany duet. Często zbyt dynamiczny i żywiołowy. Zdarza się jeszcze, że zabawa polega głównie na przewracaniu małej przez Tinę. Potem następuje zamiana i Tina pozwala skakać po sobie. Zabawa z patykiem należy do ulubionych. Rzadko jednak jest tak statyczna, jak na zdjęciu poniżej. Tak więc na razie Tina jako jedyna w stadzie ma dwie "przyjaciółki" - Polę i małą Georgianę
A Pola? Na początku Georgiana i jej natarczywe zachowanie nie przypadły jej do gustu. Dopiero teraz, kiedy mała przestała rzucać się i podgryzać, Pola zaczęła patrzeć na nią bardziej łaskawym okiem. Może więc bardziej ciepłe uczucia połączą wszystkie trzy mastifki?
A co na to wszystko nasze najstarsze psy?
Zula raczej nie bawi się z Teklą, Nigdy też nie darzyła sympatią Poli, którą kiedyś dziabnęła w nos przy próbie wdrapania się na "jej" kanapę.
Bartek "lubi" Zulę, akceptuje Teklę i nie znosi, na szczęście tylko biernie, Poli, Tiny i Georgiany. Po prostu nie lubi młodzieży, a potem swoje animozje przenosi na osobniki dorosłe. A może po prostu jest psim rasistą i nie lubi mastifów?
Kto rządzi w naszym stadzie? To trudne pytanie. Wiele pośrednich dowodów wskazuje na Zulę. Wydawałoby się, że jej pozycja w stadzie nie może być mocna - niedosłyszy, jest najlżejsza z moich psów (tylko 55 kg), a jednak... Żaden pies nie podejdzie do jej miski, nie zabierze kości czy patyka... Tuż za jej plecami czai się jednak Tekla, stale czujna i gotowa... A jednak Tekla nie dąży do otwartej konfrontacji... Raz tylko miało miejsce zwarcie. Pomogły dopiero dwa wiadra zimnej wody... Tekla trzymała Zulę za kark. Gdy próbowaliśmy je rozdzielić w strugach wody, uwolniona z uścisku Zula użarła Teklę w ucho do krwi. Była to na szczęście jedyna i niegroźna rana.
To cudownie móc na co dzień obserwować szóstkę tak dużych psów. A także mieszkać z nimi pod jednym dachem. Niektórzy jednak przewracają oczami... Hodowlę jeszcze rozumieją, ale tak, dla samej przyjemności... Nie rozumieją, że pies to nie towar...