Z takim oto potworem Tina postanowiła się zaprzyjaźnić.
Wytrwałość czyni cuda… Tina nie ustawała w ciągłym prowokowaniu bernardynki. Jeszcze niedawno większość zbyt nachalnych prób kończył piorunujący, karcący wzrok Tekli.
Jednak Tina rosła i ze słabego szczeniaka powoli przeobrażała się w „kawał” psa z dumnie uniesioną głową i chyba silnym poczuciem własnej psiej wartości.
I Tekla coraz częściej pozytywnie reagowała na zaczepki małej.
Tina sama chyba nie wierzyła w swoje szczęście. Czy to jednak na pewno bezpieczna zabawa?
Czy raczej zaproszenie do zabawy?
Chyba tak. Zabawy i przepychanek ciąg dalszy.
Tekla jest mistrzynią biegów. Małą czeka jeszcze dużo treningów…
Czasem łaskawie pozwala się dogonić.
I na końcu oczywiście happy end, czyli Tekla ostatecznie „zdobyta”.
A może raczej pogodzona z losem?
To jednak jeszcze nie koniec drogi… Z Zulą sprawa wydaje się prosta… Ale Bartek? To twierdza nie do zdobycia….
Wiadomo samiec i stary kawaler