Zamiast wstępu...
Przygotowywanie relacji fotograficznych z wystaw jest moją ulubioną formą odpoczynku. W zdjęciach i komentarzach zostaje zamknięta bowiem niewielka, ale moja własna, cząstka historii. Pytanie podstawowe – jak takie fotorelacje prowadzić? Czym mają być? Odbiciem rzeczywistości (dokumentacją?), czy cukierkowym obrazem wyobrażeń niektórych właścicieli o swoich psach? Czy zamieszczając zdjęcia mam jakieś zobowiązanie wobec potencjalnych czytelników, niekoniecznie znawców rasy, odnośnie przedstawienia prawdziwego obrazu? Jak daleko mogę posunąć się w fałszowaniu relacji, pokazując tylko wybrane, najlepsze ustawiane ujęcia, a rezygnować np. z przedstawienia zdjęć psa w ruchu, bo nieco gorzej na nich wygląda? Jak zatem pogodzić prawdę o psach z wyobrażeniami i ambicjami niektórych właścicieli?
Odpowiedź jest jedna. Nie można… Był to jeden z powodów, dla których przeniosłam te relacje z publicznego forum na prywatną stronę. Zasad jednak nie zmieniłam. Nadal prowadzę selekcję i znaczna część fotografii nigdy nie ujrzy światła dziennego. Wybieram tylko te, które podkreślają urodę psa i te, które pokazują jego postać w ruchu. Staram się też uchwycić psa w postawie wystawowej, bo choć to mało naturalna poza, to jednak u większości psów podkreśla jego zalety. Nie zamieszczam też zdjęć psów ani ich właścicieli spoza ringu, chyba że dotyczą znajomych. Mimo więc wyrażonych wcześniej wątpliwości, co do wiarygodności takiego przekazu, ze względu na obawę, że ktoś może poczuć się urażony lub będzie mu zwyczajnie przykro, moje relacje z konieczności są przesłodzonym obrazem lekko zafałszowanej rzeczywistości, w której każdy pies zawsze prezentuje się dobrze lub bardzo dobrze na miarę swoich możliwości. Mimo takiego podejścia i mimo poprawiania rzeczywistości przez stosowanie określonych powyżej kryteriów wyboru, nie można moich relacji traktować jako formy i okazji do dodatkowej reklamy takiego czy innego psa. Zapewne dlatego były generowane pretensje. Kiedyś było mi przykro z tego powodu. Dzisiaj zupełnie nie rozumiem, dlaczego. Tym bardziej, że niektórym psom, np. garbatym lub galopującym z wdziękiem słonia na arenie, mógłby pomóc jedynie Photoshop…
Przy okazji kompletowania zdjęć, przeglądałam całą moją bazę (kilka tysięcy fotek z kilkunastu wystaw) i na podstawie statystyki nasunął mi się jeden podstawowy wniosek. Są psy, które na zdjęciach wyglądają trochę lepiej lub trochę gorzej, ale zawsze dobrze, w każdej, nawet mało naturalnej pozie, w postawie, w ruchu. Takiego psa przyjemnie fotografować. Na drugim biegunie są jednak psy, dla których udział zdjęć nie nadających się do publikacji, jest bardzo wysoki. Dlaczego? Można powiedzieć, że są psy fotogeniczne i nie… Tak jak ludzie. To jednak nie jest chyba dobre porównanie, bo psy nie mają tak rozwiniętej mimiki… Jaki stąd wniosek? Dla każdego zapewne inny… Może winny fotograf?
Nie pokazuję moich psów w lepszym świetle, chociaż mogłabym to robić na własnej stronie. Jednak po co? Od wystaw, ważniejsze jest życie codzienne… Pokazuję swoje psy ze wszystkimi ich zaletami i wadami, są żywymi istotami, a nie wyidealizowanymi tworami reklamowymi… Na stronach hodowli różnych ras są nieraz zamieszczane fotki, na których np. głowa psa jest tak duża, że wydaje się, że zaraz przeważy i biedak zaryje nosem w ziemię… A potem jest rozczarowanie, jak zobaczymy takiego psa na żywo…