Pięć bernardynów i jeden mastif. Poszło więc szybko i można było przystąpić do zaplanowanych wcześniej czynności okołowystawowych. Sprawozdanie z tej części imprezy może jednak pominę. Dodam tylko, że było super
Sędzia oficjalnej części: Sebastian Harnik (bernardyny) i Viva-Maria Soleckyj-Szpunar (mastify angielskie).
Klasa otwarta – Alpine Mtn BRUTUS V NA KAŻDĄ POGODĘ, jedyny dorosły samiec i jedyny samiec w stawce.
Najmłodsze bernardyniątko, czteromiesięczna K-NEFRETETE Na Każdą Pogodę, która na ringu czuła się jak „ryba w wodzie”.
Suczka o wdzięcznym imieniu, LAST ROSE Transylvania Giant – klasa szczeniąt.
W klasie szczeniąt biegała też krótkowłosa OH QUEEN Transylvania Giant.
I jedyna dorosła suczka – krótkowłosa Baroquimos GLAMOUR GIRL, klasa otwarta.
Chwilę później przyszedł czas na jedynego mastifa. Nie jestem jednak do końca pewna, czy godnie reprezentował swoją rasę Na początku z gracją weszłyśmy na ring. Potem było jednak nieco gorzej, a próba przekupstwa nie zdała się na nic.
A jednak posuwałyśmy się do przodu… ruchem jednostajnie szarpanym.
Gdyby ktoś wątpił… O naszych wyraźnych postępach świadczy nieruchomy rower, na którego tle wyraźnie się przesuwamy.
Myliłby się jednak ten, kto by z góry spisał nas na straty. Bywało też dobrze…, ale tylko chwilami.
Do naszych niekwestionowanych sukcesów można zaliczyć fakt, że dotarłyśmy wspólnie na drugi koniec ringu. Niewiarygodne!